Tesei – test flagowego modelu Spinnakera

Recenzje, Zegarki

Bardzo chciałem by pierwsza recenzja zegarka Spinnaker jaką opublikuję na naszym blogu, dotyczyła modelu z linii Spence. Niestety, jak na złość, upatrzony przeze mnie czasomierz został wysłany do jednego z punktów stacjonarnych, by wkrótce znaleźć nowy dom u Pana Tomka – naszego stałego klienta (pozdrawiamy!). Pozbawiony z dawna wyczekiwanej możliwości by położyć swoje recenzenckie łapska na długo wyczekiwanym przez siebie zegarku, musiałem naprędce znaleźć dlań godnego zastępcę. Z moich rozważań nad wyborem nowego obiektu testu wyrwały mnie rozentuzjazmowane krzyki kierownika. Okazało się, że oto dotarła dostawa modeli, o których „szczebiotał” przez ostatnie kilka tygodni. Jak się zapewne domyślacie, mój problem został rozwiązany za mnie i zanim zdążyłem się obejrzeć trzymałem w rękach Spinnakera Tesei, a za kierownikiem zamykały się drzwi. I wiecie co? Bardzo się cieszę, że tak się stało!

Tesei w ofercie Spinnakera pozycjonowany jest na samym szczycie i stanowi okręt flagowy tego producenta. Wszystko w tym zegarku zdaje się krzyczeć, że mamy do czynienia z produktem klasy premium. Wiem, że stąpam po cienkim lodzie nazywając czasomierz za raptem 3400zł klasą premium – wszak, w przypadku zegarków, takim mianem zwykło określać się produkty z ceną o jedną cyfrę dłuższą. Jeśli jednak za punkt odniesienia przyjmiemy średnią kwotę jaką Polacy wydają na zakup zegarka, nie będzie to dużym nadużyciem. Wracając do samego Tesei’a to od razu widać, że podczas jego projektowania księgowi musieli być na wakacjach – ciężko dopatrzeć się jakichkolwiek cięć kosztów. Mamy tu kopertę wykonaną z brązu, szafirowe szkło, szwajcarski mechanizm, ręcznie szyty(!) we Włoszech skórzany pasek, a montaż miał miejsce w Szwajcarii, o czym radośnie informuje magiczne „Swiss Made” na tarczy. Mimo to, nie od razu Tesei mnie do siebie przekonał.

Oj nie polubiliśmy się na początku ze Spinnaker Tesei. Ja zarzucałem mu nudę i odtwórcze podejście do nurkowego wzornictwa, on mi brak obiektywizmu powodowany tęsknotą za nieodżałowanym Spence. Miał skubaniec rację. Gdy już trochę ochłonąłem nie mogłem nie docenić swoistej surowości, którą Tesei emanuje. Lubicie obłe krawędzie i zaokrąglone brzegi? Zły adres! Tesei to rozpasany monument surowego, utylitarnego designu. Po pierwszym wzięciu Spinnakera do ręki można mieć wrażenie obcowania z produktem „nie skończonym”, przedprodukcyjnym prototypem, w którym nie pokuszono się o wygładzenie wszystkich ostrości. Jest to jednak efekt w pełni zamierzony. Wszystko ma tu swoje miejsce, żaden szlif nie jest przypadkowy a każdy element ma swoje praktyczne uzasadnienie – funkcja ponad formą w najczystszym wydaniu. Mnie ten surowy styl finalnie bardzo przypadł do gustu. Muszę jednak uczciwie nadmienić, że z pięciu osób, które pytałem o opinie w tej materii, jedna nie podzieliła entuzjazmu(delikatnie mówiąc) pozostałej czwórki. Ocena wyglądu jest kwestią szalenie subiektywną i każdy musi sam sobie odpowiedzieć na pytanie, czy takie wzornictwo to jego bajka. Pamiętajmy również, że stan „z pudełka” to jeszcze nie docelowy wygląd zegarka – prawdziwa magia zacznie się dopiero gdy po upływie pewnego czasu brąz zacznie pokrywać się patyną(taki zegarek długodojrzewający – wybaczcie tego sucharka, nie mogłem się powstrzymać 🙂 ).

Zegarek SPINNAKER Tesei SP-5060-03

Zegarek SPINNAKER Tesei SP-5060-01

Tesei to rasowy diver – ciężko o większy truizm gdy mowa o produkcie Spinnaker’a. Nie mniej jednak, w dobie wysypu zegarków jedynie stylizowanych na nurki, warto go wygłosić. Klasa wodoszczelności wynosi 30 ATM, co daje możliwość nurkowania z aparatem tlenowym na znaczne głębokości. Musicie mi wybaczyć, że nie pokusiłem się o przetestowanie tej wartości empirycznie a jedynie bazuje na danych producenta – jedyne co mam wspólnego z eksploracją głębin to, to że kiedyś przechodziłem obok jeziora. Małego jeziora. W zasadzie sadzawki. W centrum handlowym. Spinnaker to specjalista od zegarków nurkowych i nie ma żadnych powodów by w deklarowane przez niego wartości wątpić. Profesjonalni nurkowie, którzy zamierzają w pełni korzystać z oferowanej przez Tesei wodoszczelności z pewnością docenią umieszczony z boku koperty zawór helowy, chroniący zegarek przed nagłymi zmianami ciśnienia. Odporność na wysokie ciśnienie to jednak nie wszystko, producent nie zapomniał o pozostałych atrybutach prawdziwego divera. Bezel z podziałką minutową jest jednostronny, obraca się z wyraźnym klikiem i dużym oporem, a jego żłobienia dzięki swojej „ostrości” umożliwiają pewny chwyt nawet w piankowych rękawicach. Co do użytej na bezelu, wskazówkach i indeksach farby fluorescencyjnej, to jest to szwajcarska Super LumiNova. Świeci długo i jasno, a wszystkie oznaczenia zachowują świetną czytelność nawet w całkowitej ciemności. Nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń do „nurkowych funkcji” Spinnakera Tesei – pod tym względem to bardzo przemyślana i dopracowana konstrukcja.

Jak się go nosi? Bardzo dobrze, tak przynajmniej twierdzi pięć na sześć osób z naszej firmy, które w ramach testu nosiło go przez kilka godzin. Tą jedną osobą, która nie była zadowolona z wygody byłem niestety ja. Posiadam wyjątkowo drobne nadgarstki i mam problem z wieloma większymi, bardziej masywnymi zegarkami. Spinnaker Tesei niestety również się do tego grona zalicza – widać, że został on zaprojektowany z myślą o nadgarstkach standardowych rozmiarów i większych. Na moich „dziecięcych” rękach po prostu dobrze się nie układał i jego noszenie nie było w moim przypadku komfortowe. Nie mogę jednak poczytać tego za wadę – nie ma na świecie zegarka, który pasowałby do każdego nadgarstka niezależnie od rozmiaru- zawsze jedna ze skrajnych grup rozmiarowych będzie poszkodowana. W samych superlatywach mogę za to pisać o paskach. To co dostajemy w standardzie od Spinnakera może bez wstydu konkurować z paskami customowymi – i to tymi droższymi. Włoska skóra jest gruba, miękka, świetnie wyprawiona, a do tego dzięki odpowiedniej impregnacji w dużej mierze wodoodporna. Widziałem w swoim życiu wiele zegarków, ale po raz pierwszy widzę taki pasek w czasomierzu kosztującym mniej niż 5000zł. Brawo Spinnaker!

Zegarek SPINNAKER Tesei SP-5060-02

Zegarek SPINNAKER Tesei SP-5061-02

Jako że na tarczy widnieje ikoniczne oznaczenie „swiss made” pod deklem musiał zagościć werk szwajcarski. Mamy tu do czynienia ze sprawdzoną konstrukcją – Sellita SW200 pracująca z częstotliwością 28, 800 bph. Niezawodność, przewidywalna dokładność chodu z akceptowalnymi odchyłkami dobowymi i na dokładkę komplikacja pojedynczego datownika – biorąc pod uwagę cenę zegarka nie mam żadnych zastrzeżeń co do wyboru mechanizmu.

Mimo mojej początkowej rezerwy bohater niniejszego tekstu całkowicie przekonał mnie do siebie. Spinnakery z linii Tesei to świetne czasomierze. Za niewygórowaną cenę otrzymujemy pełnoprawny zegarek nurkowy. Materiały, z których sprzęt wyprodukowano i jakość montażu nie pozostawiają absolutnie nic do życzenia. Paski ręcznie szyte we Włoszech stanowią, w tej kategorii cenowej, klasę samą dla siebie. Spinnaker po raz kolejny wykazał się dużym szacunkiem dla swoich klientów i ich pieniędzy – nie uświadczymy tu cięć kosztów i oszczędności – dostajemy dokładnie to za co płacimy, a nawet więcej(konia z rzędem temu, kto wskaże alternatywę dla Tesei’a oferującą podobny poziom w cenie poniżej 3500zł). Dodatkowy smaczek stanowi koperta wykonana z brązu, która z upływem czasu pokryje się piękną patyną. Z mojej strony w pełni zasłużone 9,5/10 (uwierzcie mi, nie jest to przesada ani zagranie marketingowe – ten zegarek na to zasługuje). Uczulam jednak posiadaczy bardzo drobnych nadgarstków by przed ewentualnym zakupem zegarek najpierw przymierzyli, może oszczędzić Wam to późniejszego rozczarowania.

PS. Dla tych z was, którzy podobnie jak ja cierpią na zespół „dziecięcej rączki” mam dobrą wiadomość. Już wkrótce pojawi się recenzja wspominanego na początku tekstu Spinnaker Spence, który za sprawą swojego rozmiaru powinien bardziej współgrać z naszą anatomią 🙂

1 komentarz do “Tesei – test flagowego modelu Spinnakera”

  • Bartosz,
    jak zawsze dobrze mi się czyta Twoje teksty. Właśnie cieszę się swoim limitowanym Fleusem, który dopiero co do mnie dotarł, a już myślę nad Tesei. Bardzo podoba mi się ta linia. Zegarki już na zdjęciach prezentują się świetnie, na żywo robią jeszcze lepsze wrażenie. A że nie mam jeszcze żadnego sikora w brązie, to apetyt na Tesei mam coraz większy, zwłaszcza na SP-5060-03. Mniam. Balticusowa Szara Foka w brązie jest równie apetyczna, ale nie planuję otwierać fokarium i jedna srebrna już mi wystarczy. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć tych tagów i atrybutów HTML:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

single.php